Opowieści
pokroju tej książki dostarczają niebanalnych wrażeń. Nieprawdą jest, że
romantyczne historie o młodzieńczych rozterkach miłosnych, dostarczają łez z
każdą stroną. Mam wrażenie, że teraz takie książki czyta się trochę inaczej.
Miło jest, gdy prawdziwy czytelnik nie zatraca w sobie wrażliwości i ulega,
lecz gdy ktoś podchodzi badawczo, by nie powiedzieć powierzchownie do tego typu
twórczości, szuka odpowiedzi na pytania natury filozoficznej, albo chcę choć
chwilę poczuć, że ktoś ma gorzej niż on. Taka jest książka Forman. Porusza
temat poruszany i taki, którego nie powinno się ruszać.
Kiedy czyta się zbyt dużo
książek, zawsze chwilę zajmuję przestawienie się na język innego autora. Tak
było i teraz. W miarę chłonięcia podstaw wykreowanego świata, zaczynam się
coraz szybciej zapadać i grząść w wyobraźni pisarza. Uwielbiam to uczucie.
W tej książce poznajemy Mię,
utalentowaną 17-latkę, która obdarzona chyba najlepszą rodziną, jaką do tej
pory spotkałem (wyimaginowanej naturalnie), obdarza miłością ludzi, przedmioty
i czynności, na które jak każdy człowiek w codziennym funkcjonowaniu nie zwraca
się uwagi, a najlepiej, gdy można na nie jeszcze trochę ponarzekać. Przez
krótką chwilę zazdrościłem idylli głównej bohaterki. Na szczęście, długo nie
męczyłem się z nudnym opisem rzeczy mało ważnych, a autorka szybko i boleśnie
przechodzi do sedna, do tragedii.
Przez najbliższe godziny
(książka koncentruje się wokół jednej doby, przeplatanej retrospekcjami), Mia
istnieje w czymś co można nazwać śpiączką, śmiercią kliniczną, a może
przedsionkiem między niebem i ziemią. Ma wybór, zostać, albo odejść. Decyzja
należy wyłącznie do niej i niezależnie jaką podejmie decyzję ma szczęście.
Tylko do tego, że ma wybór.
I jak zwykle w momentach
tragicznych, nawet najbardziej samotny człowiek, choćby pogrążony w rozpaczy i
nieszczęściu, dopiero wtedy zdaje sobie sprawę jak bardzo się myli. Mia ma
rodzinę, chłopaka, przyjaciółkę, nauczycieli muzyki, znajomych, o których
ważności i wartości w swoim życiu dowiaduje się dopiero, gdy jest bliska
śmierci. Jednych kochała i ceniła wcześniej, ale zawsze można bardziej. I tego
chyba musi się nauczyć. Nie żyje się dla siebie, nawet dla innych. Żyje się
tylko i wyłącznie jeden dla drugiego. Reszta jest nieważna.
Okładka to kolaż ze zdjęć z
ekranizacji. Mnie przekonało jedno z ujęć przypominając mi inny film z miłosnym
niespełnionym udziałem, który akurat kiepsko się skończył. Tu kończy się...
zaproszeniem do czytania.
„Czasem
człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz