Żeby
rozpocząć opis książki idealnej, a opowieść o Christianie Greyu zapewne nadal
okupuje pierwsze miejsce w świadomości milionów czytelników, trzeba przeżywać
jedno z dwóch uczuć. Wściekłość, że nie jest się pełnym pożądania miliarderem
lub namiętność i bliską ekstazę, którą wywołuje każde następne słowo wplecione
w 600 stronicowy tekst. Powieść erotyczna to dzieło intymne, wobec którego
najłatwiej wyciągnąć tabliczkę z napisem „Stop! mnie tu nie było”, a w rzeczywistości
krzyczeć „chcę więcej, bo ciągle mi mało”.
Szum wobec książki w ogóle mnie
nie przekonywał, film przeszedł obojętnie obok kąśliwych i filuternych żartów,
a dominacja odległego lecz jakże realnego świata dopadła mnie niespodziewanym
susem niewzruszonego przypadku.