poniedziałek, 20 października 2014

Emmy Laybourne – Monument 14 Wściekły wiatr


Ostatnia część robiącej dużo szumu serii Monument 14. Wśród czytelników, przez masową kulturę zostanie dostrzeżona pewnie dopiero po ekranizacji, która na szczęście jest w przygotowaniu. Sama książka jest potwierdzeniem, że nadal można z powodzeniem kreować świat, w którym chętnie chciałoby się znaleźć. Mimo, że rzeczywistość stworzona przez Laybourne to przedsionek apokalipsy. A kto za autorką potwierdzi, że „człowiek przyzwyczaja się do niebezpieczeństwa”?

Nie jest mi szkoda, że historia dobiegła końca. Kiedyś bardzo wkurzałem się, że wszystkie książki i filmy kończą się szczęśliwie. Nie wiem, czy tylko trafiałem na odwrotny trend w mojej małej kulturze, czy miałem taką chęć zepsucia idealnego świata literatury i kina. 
Teraz znów powracam do jasnych zakończeń i... dobrych. Przed czytaniem książki zapoznałem się z kilkoma recenzjami i wypowiedziami, które zachwycały się nad końcówką, więc i ja uległem jak najszybszemu wertowaniu stron.

Wściekły wiatr pozostawił rozdzielenie akcji, z jednej strony Dean, zakochany nie-przywódca unikający kłopotów, z drugiej Josie, dziewczyna z charakterem, która poświęciła się dla przyjaciół i trochę zdradzę-dalej się poświęca. Nadal się czułem jakbym czytał dwie książki, a nawet jakbym oglądał serial, który podzielony został na kilkustronicowe odcinki. A co robi się, gdy najlepsza akcja zapowiada się w kolejnym wydaniu. Czyta się dalej.

Główni bohaterowie zaprowadzili się daleko w głąb swoich emocji, myślenia o człowieczeństwie. A przecież to dzieci. Nigdy nie należy być zbyt pewnym swoich zachowań, a to z czym przychodzi im się zmierzyć nie daje wyboru i natychmiastowo wymaga przybrania roli dorosłego, bo dorośli w książce myślą jakby o jednym – zysku, władzy, bezpieczeństwu własnym i tylko własnym. To dzieci pokazują, że nie wiek świadczy o dojrzałości, a doświadczenia niedotknięte pazernością i szaleństwem. A i  w szaleństwie widzą dla siebie nadzieję.

Lekkość pióra autorki pozwala, że historia ta mogłaby zawierać nieskończoną ilość wątków, ale dobrze że zakończyła się w momencie, gdy bohaterowie są w stanie odpowiedzieć sobie na stawiane przez nich pytania i wątpliwości. Czy nienawiść może stać się podwaliną pod miłość?

Okładka: Dłonie przypominające dłonie zombie, więzienie, płonący budynek i wściekłe oczekiwanie.


„Jesteśmy plątaniną. Węzłem. Grupą. Rodziną.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz