niedziela, 8 marca 2015

Federico Moccia – Trzy metry nad niebem


Na tle słonecznych Włoch Federico Moccia swoim piórem pisze historię o dwóch różnych światach. Babi jest ułożoną dziewczyną z dobrego domu, a jej los dramatycznie się zmienia, gdy pewnego poranka w drodze do szkoły zaczepia ją Step - gwałtowny, porywczy chłopak, którego życie składa się z ulicznych bijatyk i szybkiej jazdy na motorze. I jak w książkach dla młodzieży przystało, mimo różnych środowisk, charakterów bohaterów i naturalnie wynikających przeciwności losu, autor obdarzył tych młodych ludzi gorącym uczuciem, które zmienia ich oboje.

Moccia pisze lekkim językiem idealnie dopasowanym dla nastolatków, a mimo to początkowe strony były dla mnie niezrozumiałe, traciłam w nich wątek i do dzisiejszego dnia nie mam pojęcia, co przedstawiały. Na szczęście to tylko początek... po jego przebrnięciu, zatopiłam się w tę historię bez pamięci. Narrator nie skupił się na opisywaniu wydarzeń z perspektywy tylko jednego bohatera, wręcz przeciwnie, jesteśmy raz z Babi, kiedy przyzwoicie siedzi na lekcji w klasie, a raz ze Step’em, kiedy uczestniczy w nielegalnych wyścigach. To pozwala nam na lepsze poznanie postaci, ich odmienności, a w szczególności tajemnicy Step’a.

Mówiąc o książce „Trzy metry nad niebem” nie można nie wspomnieć o hiszpańskim filmie o tym samym tytule. Filmowa ekranizacja stała się niejako młodzieżowym modłem. Trudno jest znaleźć nastolatkę, której jest obca historia książkowego Step’a (filmowego Hache) i Babi. Film jest genialnym odtwórczym obrazem książki, w którym trudno doszukiwać się minusów i scenariuszowych modernizacji (z wyjątkiem zmiany niektórych imion). Bohaterowie książkowi, jak i filmowi są wykreowani wręcz idealnie i pomimo końcowej decyzji Babi, która większości czytelników nie zachwyci, to z sympatii do tej bohaterki nie możemy choć nie próbować jej usprawiedliwić i zrozumieć.

Ta historia miłosna nie przytłacza, nie mdli, nie nudzi, a finał zaskakuje i przyprawia o zawał serca, bo zakończenia w takiej formie nikt się nie  spodziewa. Książkę powinien przeczytać każdy, kto zachwycił się filmem, bo tak samo jak on przyprawia o minutowy brak oddechu i pozwala się unieść trzy metry ponad niebo.

„Bo najpierw nie widzisz jej wcale, a potem zaczynasz widywać co dzień.”


Wpis gościny napisany przez Izabelę Kącką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz