czwartek, 17 lipca 2014

Paulo Coelho - Zdrada


Po książkę Coelho sięgnąłem trochę przez nazwisko autora. Chciałem „coś” przeczytać i liczyłem na dobrą lekturę. Coelho będzie świetny, podobno mistrz pisania. No właśnie, dla mnie podobno, bo ostatnią i zresztą jedyną jego książką był „Alchemik” czytany w latach szkolnych. Obecnie nic z niego nie pamiętam i zapewne wtedy nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia. Ale to dobrze, nie będę musiał tych dwóch książek porównywać.

Akcja „Zdrady” toczy się w Szwajcarii, główną bohaterką jest kobieta, która żyjąc w szczęśliwej rodzinie doświadcza rutyny. Na jej szczęście spotyka dawnego chłopaka i jak wskazuje tytuł...
zdradza. Książki tego typu zawsze odnoszą sukces (przypominam sobie „Jedz, módl się, kochaj” – Elizabeth Gilbert), ponieważ historie w nich opowiedziane spotykają wielu ludzi. Na początku życia mamy ambicje, pniemy do góry i kiedy mamy już prawie wszystko zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak. Lindę spotkało to samo. Świetna praca, super mąż, dzieci, dużo pieniędzy i życie w bezpiecznym państwie. Każdy o tym marzy, tylko człowiek zawsze chce więcej i albo, gdy ma się już wszystko przeistacza się w potwora bez serca, albo chcę zacząć życie od nowa. Co robi Linda – szuka swoich emocji i dużo je opisuje.

Książkę przeczytałem w dwa wieczory i jak na mój debiut po kilkunastoletniej przerwie od czytania to rekord, które będzie trudny do pobicia. Z każdą stroną nie mogłem się doczekać jaki następny ruch wykona bohaterka. Taką książkę czyta się dla siebie, bo kto nie chciał rzucić „tego wszystkiego” i zacząć od zera. A każdy kolejny pomysł, który na papierze jakoś łatwiej wprawić w czyn,  może się stać inspiracją w prawdziwym życiu.

Na uwagę zasługuję również wcielenie się autora (mężczyzny) w rolę kobiety. Gdybym nie wiedział, że książkę stworzył facet w 100% uwierzyłbym, że historię opowiada mi kobieta, być może prawdziwą. Dlatego też polecam ją nie tylko Paniom, ale również Panom. Nie ma tam wielkiej filozofii, długiego rozmyślania nad swoją niedolą. Linda z otwartością przedstawia prawdziwe (czyt. codzienne) czynności. Gapi się w sufit, obgaduje w myślach i chowa w samochodzie, gdy jej źle.

No i jeszcze okładka – trzy wisienki. Kuszące, słodkie, a wokół nic innego. Trzeba tylko pamiętać, żeby wypluć pestkę, bo na pewno będzie.


„Miłość to nie tylko uczucie – to sztuka – i jak każda sztuka nie kończy się na inspiracji, lecz wymaga pracy.”

1 komentarz: