poniedziałek, 21 lipca 2014

Emmy Laybourne - Monument 14 Odcięci od świata


W poszukiwaniu nowych historii została mi polecona, pozycja Emmy Laybourne. „Monument 14 Odcięci od świata” klasyfikowana jest jako książka młodzieżowa, a do takich nie miałem przekonania. Skusił mnie jednak opis, mówiący o akcji rozgrywającej się w supermarkecie. Kiedyś oglądając jeden z odcinków serialu „Jeziora marzeń” pozyskałem pragnienie utknięcia, jak główni bohaterowie na chociaż jedną noc w sklepie i korzystania ze wszystkich jego dobrodziejstw.

Akcja rozgrywa się w przyszłości. Jest rok 2024, jak się dowiadujemy technologia posunęła się...
naprzód, tylko ludzie pozostali tacy sami. Rywalizują, knują, cierpią i kochają. Historia toczy się przez 12 dni, kilkanaścioro dzieci chroni się (przez przypadek oczywiście) w supermarkecie, jako następstwo kataklizmu niszczącego znany im dotąd świat. Początek książki od razu wprowadza w nagłe i szokujące wydarzenia. Nie ma zbędnego opisu bohaterów ani otaczającej rzeczywistości. Opowieść nabiera tempa z każdą linijką. Główny bohater, 17-letni Dean nie opisuje sytuacji z rozmachem, pokazuję dokładnie to, co się dzieje. Ma się wrażenie, że jest się w centrum wydarzeń. Po dotarciu do sklepu, grupa musi w nim pozostać bez dorosłych i zorganizować sobie życie.

Pomimo kiepskiej sytuacji w jakiej znaleźli się uczniowie – oprócz licealistów są tam jeszcze gimnazjaliści i młodsze dzieci, można powiedzieć mieszanka wybuchowa, jakoś dają sobie radę. Wręcz świetnie się organizują, nie wiem czy tylko Amerykanie mają taki dar? Naprawdę miałem ochotę do nich dołączyć. Dzieciaki zaczynają życie od nowa, poznają się nawzajem mimo swoich uprzedzeń, bądź sympatii, kłamią, zazdroszczą, opiekują się młodszymi, gotują, rządzą, zakochują się, przepraszają, piją i ćpają. Każdy odgrywa ważną rolę, bez względu na wiek. Tworzą, a raczej odwzorowują świat, ale w mniejszej odsłonie. Każda strona kazała mi czytać dalej. Szukałem, jak ta historia się zakończy, a gdy dowiedziałem się, że w przygotowaniu jest kolejny tom, poczułem się jakbym czytał Harrego Pottera. Nie mogę doczekać się dalszych losów.

Okładka jest trochę złowroga, kilka osób obserwuje z dachu białą kulę światła z unoszącym się słupem dymu. Świetnie oddaje opisaną historię.


„Potrzebowałem pomocy i nie miałem kogo o nią poprosić.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz