Przygoda
z Greyem zakończona. Jaka była? Przed napisaniem tego wpisu przejrzałem kilka
blogowych recenzji wysnuwając niezrozumiałe wnioski. Opowieść o Greyu jest
nudna, przerysowana, a autorka zmarnowała czas na jej pisanie, bo mogła to
zrobić lepiej, ale po prostu się do tego nie nadawała. Zupełnie nie rozumiem
takiego podejścia. Domyślam się, że coś co osiągnęło spektakularny sukces musi
zostać zjechane z góry do dołu, bo w jaki inny sposób można zwrócić uwagę na
krótki tekst publikowany na domowych blogach.
Odcinam się od tego zupełnie,
głośno i wyraźnie mówiąc, że E.L. James stworzyła arcyciekawą historię,
zabierając niejednego czytelnika na kilkanaście godzin do niczym zmąconego
świata wyobrażeń i fantazji.
Dla jednych było to podglądanie
życia erotycznego bohaterów, dla innych zanurzenie się w bogatym świecie, a dla
tych ostatnich rozpracowywanie zachowań, które dyktują emocje.
Trzeci tom rozpoczyna się
sielanką podróży poślubnej Any i Christiana. Po powrocie do rzeczywistości
obserwujemy codzienne przepychanki pomiędzy niepewną Aną, a jej kontrolującym
wszystko mężem. Cały ciąg zdarzeń widziany jest oczami Any, która zabiera
czytelników w świat jej nieśmiałości, niezdecydowania i ulegania wszystkiemu co
jest związane z jej bóstwem: Greyem. Bohaterka przechodzi dużą zmianę. Staje
się stanowczą i wierzącą w siebie żoną męża, który jak mu się zdaje, może
wszystko. Zaczyna na równi traktować siebie i swoje potrzeby wobec Christiana.
A Christian bardzo powoli i bez
własnego zrozumienia podporządkowuje swoje chore przyzwyczajenia do emocji,
które wcześnie były mu nie znane. Zaczyna rozumieć, że jest dla kogoś ważny i
że istnieją osoby, które go kochają, sam doświadczając tego dziwnego dla niego
uczucia po raz pierwszy.
Z łatwością książka prześlizguje
się do zakończenia, które naładowane zdarzeniami budzi lekko uśpionych z
czujności fanów z przyjemnego i już dobrze znanego christianowego świata.
Trudne decyzje, sporo
dramaturgii i wybór mniejszego zła, tak bardzo bolesnego i niebezpiecznego dla
głównej bohaterki podsyca i spaja całą opowieść. Aż trudno było mi uwierzyć, że
po czymś takim nie będzie kilkusetstronicowego dokładnego rozłożenia emocji,
jak to miało miejsce przez wszystkie części przy zupełnie błahych sytuacjach.
Czy to dobrze i jak autorka kończy historię? Zachęcam do sięgnięcia po wszystkie
trzy książki, pomimo całej krytyki, która spadła na tę fenomenalną pracę. I nie
tylko kobiety odnajdą się w tej opowieści.
Książki w mocno obrazowy sposób
pokazują w jaki sposób można zniszczyć psychikę człowieka, doprowadzając go do
stanów, które przeżywał Grey. Nie był on tylko bogatym, przystojnym
chłopaczkiem, który przyciągał uwagę kobiet i mediów. Grey dopiero przy Anie
zaczął kształtować swoje postrzeganie drugiego człowieka. A do tego potrzebował
tylko jednego: owego drugiego człowieka.
„Ponieważ
mogę.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz