Rok temu
rozpoczęła się bardzo przyjemna wędrówka, która uświadomiła mi, że robienie
czegoś tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji rozwija jak nic na świecie, a
przy okazji pogłębia nieznane dotąd horyzonty. Czytanie książek wciąga
najbardziej w momentach, gdy jest Ci źle – wtedy czytasz tragiczne historie,
albo gdy masz na wszystko wywalone i leżysz pod gruszką patrząc w niebo – wtedy
czytasz mroczny kryminał, podejrzewając nawet biegające między nogami kury o
tajemnicze zbrodnie, no albo w każdym innym czasie, gdy już wiesz, że po prostu
chcesz i musisz przeznaczyć krótkie 5 minut na kilka stron jakiejkolwiek
powieści, albo chociaż opowieści.
Ale kiedy nagle zaczynasz
dostrzegać, że jednej, dwóm, a potem trzem osobom twoje wypociny się podobają,
robisz to z jeszcze większym entuzjazmem. Czytanie to nie zakopanie się w
pościeli, czy w piwnicy z latarką (tak naprawdę to też), ale przede wszystkim
najprostsza rozrywka. Czerpanie garściami z każdej opowieści i zachowań
wszystkich bohaterów.
Przez rok napisałem 50 wpisów,
co daje średnio 1 tygodniowo, przeczytałem 28 książek, opisałem kilka filmów,
wydarzeń i swobodnych tematów.
Niestety ostatnim czasem świat
prawdziwy przechylił się ponad fikcję, dlatego moja aktywność jest mocno
ograniczona. Co nie oznacza, że nic nie czytam. Kolejna pozycja niedługo
doczeka się publikacji.
Wszystkich zainteresowanych
zapraszam do śledzenia strony, która w niedługim czasie doczeka się
odświeżenia. Zachęcam do sięgania po moje wybory książkowe lub najzwyczajniej
do czytania.
No bo przecież – obyksiążka!
P.S. Dziękuję wszystkim tym,
którzy mają ochotę mnie czytać. Statystyki same się nie nabijają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz