Na pewno
każdy kiedyś zastanawiał się jak zaplanować piątkowy wieczór, wakacje lub swoją
przyszłość. Zazwyczaj, czyli prawie zawsze wychodzi zupełnie inaczej, a
przynajmniej nie tak, jak się chciało. Czy warto zatem poświęcić życie
przypadkowi? Czasami w zupełności to wystarczy i właśnie takie momenty wspomina
się najlepiej. Czasem i nie... Przypadkowi warto jednak pomóc, zaangażować
minimum swoich chęci, by po prostu dobrze się bawić.
Z takim zamiarem wybrałem się
niedawno z przyjaciółką do kina. A, że los chciał, iż spotkać musieliśmy się
całkiem rano, wybraliśmy do obejrzenia film rysunkowy. Rano zazwyczaj gra się
takie produkcje, więc nie było dużego wyboru. Po dotarciu do kina okazało się,
że wybrany seans nie jest wyświetlany (zupełne przypadkowe pomylenie dni),
wybór więc padł na... inną animację.
Wielka Szóstka – premiera, kino
otwierane na parę minut przed seansem, nikogo oprócz nas... i klasowej
wycieczki zjawiającej się na ostatnią chwilę. Będzie super.
No i było! Świetny film, świetna
historia, mnóstwo zabawy i tony śmiechu. Oprócz dzieciaków, które były chyba
trochę za małe na ten pokaz, bo siedziały cicho, gdy my zrywaliśmy boki (stare
czubki – pewnie myślały). Film opowiada o chłopaku – geniuszu (Hiro), którego
zainteresowania technologią przeradzają się w walkę ze złem po tym jak traci w
pożarze brata (Tadashiego). Pomaga mu w tym skonstruowany przez Tadashiego
robot (Baymax), który miał być osobistym pomocnikiem medycznym, a w
ostateczności staje się superbohaterem.
Niezdarność Baymaxa w połączeniu
z błyskotliwością i zdeterminowaniem Hiro oraz pomocą kilku przyjaciół to
opowieść niosąca nadzieję, potęgę przyjaźni oraz przestrogę przed chciwością. A
wszystko okraszone dobrym humorem, jak również wzruszeniem.
Z największą przyjemnością
polecam ten film wszystkim, którzy chcą sobie w niewymuszony, nie koniecznie
przypadkowy sposób poprawić nastrój. W stu procentach usatysfakcjonowani
wychodziliśmy z kina, mając na uwadze, że następny film, który będziemy
wybierać nie będzie propozycją ogólnego szumu i marketingu. O Wielkiej Szóstce
dowiedzieliśmy się dopiero w kinie.
Jaki wniosek: Filmy dla dzieci
są nie tylko dla dzieci, albo w każdym człowieku tkwi cząstka malucha.
Nie byłbym sobą, gdybym przy
okazji nie zwrócił uwagi na muzykę, którą stworzono dla filmu. Bezwzględnie numerem jeden jest Greek Fire – Top of
the world. Utwór wykorzystany w drugim zwiastunie.
Kolejny utwór to jeden z moich
ulubionych rockowych zespołów Fall Out Boy – Immortals.
A jaki to wszystko ma związek z
książkami? Inspiracją do stworzenia tego filmu był komiks. A komiksy się czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz