Uwielbiam
krótkie książki. Nie dla tego, że wymagają dosłownie kilku minut na ich
przeczytanie. Pozwalają jak najszybciej rozwiązać tajemnicę, dla której czytam
w ogóle. Dowiedzieć się, co jest na końcu. To drugi po samym czytaniu powód
sięgania po lektury. „Oskar i pani Róża” to przykład opowieści o sensie życia.
Zastanawiam się tylko, czy aby zawsze, żeby szokować trzeba używać najcięższego
kalibru w postaci nieuleczalnie chorych dzieci?
Książka odnajduje odpowiedź na
jedno pytanie, czym jest życie? Głównym bohaterem jest dziesięcioletni Oskar,
który chory na białaczkę leży w szpitalu i co dla niego najważniejsze, wie że
niedługo umrze, jest z tym pogodzony i dziwi się dlaczego dorośli nie?
Nieudana operacja pozbawiła go
ostatniej deski ratunku. Jedyną osobą, z którą może normalnie porozmawiać jest
tajemnicza pani Róża. Ta wiekowa staruszka pojawia się w szpitalu jako
wolontariuszka i umila czas w przedziwny sposób. Opowiada swoje historie
dotyczące kariery zapaśniczki. Nie użala się (ponad normę) nad stanem chłopca,
co więcej, żeby ulżyć jego emocjom, zachęca go do pisania listów do Boga. Oskar
jako osoba niewierząca podejmuje wyzwanie i w sposób całkowicie bezpośredni
każdego dnia zdaje relację Stwórcy z kolejno przeżytych dziesięciu lat. Tym
sposobem chce wyobrazić sobie swoje normalne potencjalne życie.
Nawet w szpitalu toczy się
życie. Przemycanie słodyczy, ucieczki, potajemne schadzki, wiara w duchy,
nienawiść do rodziców, zazdrość. Normalność okraszona ograniczonym czasem
wyznaczanym przez śmiertelne choroby.
Oskar opisuje swoje życie i
prosi Boga, by Ten do niego przyszedł. Czy tak się stanie i jakie wydarzenie
zmieni los jego, pani Róży i rodziców chłopca? Odsyłam do książki, bo całość
opowieści przekazuje jedną ważną rzecz. Najważniejsza jest chwila i to, że
każda decyzja wpływa nie tylko na nas, ale i otaczających nas ludzi i świat.
Czy to nie jest sens życia? To, że mamy wpływ...
Okładka prezentuje nogi dziecka
włożone w za duże buty. Odzwierciedlenie historii, w której chłopiec przeżywa
dorosłe życie.
„Szafy
na szczotki można otworzyć od zewnątrz, ale nie od wewnątrz, jakby bano się, że
w nocy szczotki, kubły i szmaty do podłogi stamtąd prysną!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz